Ostatni tydzień wakacji – drugi dzień cz. a.
~Narrator~
Rozmowa po między Naruto i Sasuke na gg:
<Sasuke – czerwony, Naruto-niebieski>
- Część
- Część,
znamy się?
- Nie
mów, że mnie nie pamiętasz Naruto
- Skąd
znasz moje imię?
- Ja
znam Ciebie, a Ty znasz mnie
- Przestaniesz
mówić zagadkami?
- A
Ty zadawać głupie pytania Młotku?
- Mówisz
jak ten drań Sasuke
- Gratuluje
spostrzegawczości Naru, to ja Sasuke
- Sasuke?
To serio Ty?
- A
kto inny? Święty Mikołaj? Przepraszam, że musisz to usłyszeć ode mnie ale on
nie istnieje.
- Nie
mogę uwierzyć, że to Ty.
- Dlaczego?
- Opuściłeś
mnie bez pożegnania. A ponoć byliśmy przyjaciółmi.
- Wybacz.
To nie był mój pomysł. Kiedy wróciłem do domu prawie wszystko było spakowane.
- A
co to ma do tego, że się nawet nie pożegnałeś?!
- Posłuchaj
mnie do końca. Proszę, wyjaśnię Ci wszystko.
- Mów,
szybko. Bo muszę kończyć.
- Dzięki
Naruto.
- Miałeś
wyjaśnić, a nie dziękować.!
- No
tak. A więc Prawie wszystko było już spakowane. Moja mama kazała mi się
spakować bo wyjeżdżamy. Mówiłem wszystkim, że nie chcę jechać bez pożegnania z
Tobą. Oni mnie jednak nie słuchali. Kazali się spakować i koniec kropka.
Chciałem wyjść na chwilę by Ci powiedzieć ale nie dane mi było. Byłem wściekły.
Wyjechaliśmy dnia następnego o 5:30. Byłem dobity. Przez pół roku nie byłem w
stanie nic zrobić. Ledwo żyłem. Przepraszam Naruto. Naprawdę mi przykro. Mam
nadzieję, że nie jesteś na mnie zły.
- Zły?!
Ja byłem na Ciebie gorzej niż wściekły. W tamtym momocie żałowałem, że się w
ogóle poznaliśmy.
- Jeszcze
raz przepraszam. Nie mogłem nic zrobić. Tak tego żałowałem. Przepraszam Naru.
- Dobra,
daj spokój.
- Może
popiszemy na inny temat? Co Ty na to?
- No
dobra niech Ci będzie.
- Super,
dzięki Naruto. To co tam u Ciebie? Jak końcówka wakacji?
- Nic.
Gorzej być nie może. A co u Ciebie? Jak Tobie mijają ostatnie dni wolności?
- U
mnie nawet dobrze. A dlaczego gorzej być nie może?
- Przeprowadziłem
się. Moi rodzice dalej dla mnie nie mają czasu.
- Nie
może być aż tak źle z przeprowadzką. A co do twoich rodziców to współczuje. Moi
też nie mają dla mnie czasu ale mam brata i jego dziewczynę, którzy mnie
wspierają i poświęcają mi czas. A co z twoim chrzestnym? Chyba on się tobą
zajmuje, co?
- Masz
rację, że Jiraiya się mną zajmuje ale nie poświęca ani trochę czasu. Ciągle go
nie ma, wraca późno i od razu idzie się myć i spać aby następnego dnia znów iść
do pracy.
- Bardzo
Ci współczuję. A dokładnie gdzie się przeprowadziłeś.
- Szczerzę
mówiąc nie pamiętam nazwy miasta. Sorry.
- Oj
Młotku, Młotku. Jak można tego nie wiedzieć?
- Normalnie.
Nie wiem i koniec.
- A
może pierwszą literę lub coś Ci się z nazwą kojarzy, co?
- To
miasto zaczyna się K, chyba Kanoha czy jakoś tak.
- Chyba
Konoha, co?
- Ta.
Chyba. Nie wiem.
- A
wiesz, że jeśli mieszkasz w Konoha to możemy się spotkać?
- To
Ty jesteś w Konoha?
- Taaaak.
W końcu powiedziałem, że jak mieszkasz w Konoha możemy się spotkać.
- A
w Konoha jest ogromny pomnik kryształu?
- Tak.
A co?
- No
to jestem w Konoha.
- To
świetnie, może się spotkamy? Pokażę Ci miasto, co Ty na to?
- No
dobra.
- To
może u Ciebie. Podaj mi adres to przyjdę lub przyjadę.
- A
może spotkamy się pod pomnikiem o którym mówiłem, co?
- No
dobra, skoro chcesz. O której?
- Wypadałoby
się jeszcze przespać.
- A
która już jest?
- 4:12.
- Już!!
- Nom. Ten czas szybko coś leci.
- Nom. To co idziemy spać i o 14:30 przy pomniku?
- No dobra.
- To ja spadam. Do zoba Naru.
- Nom, pa.
- Już!!
- Nom. Ten czas szybko coś leci.
- Nom. To co idziemy spać i o 14:30 przy pomniku?
- No dobra.
- To ja spadam. Do zoba Naru.
- Nom, pa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz